- KSOW 2014-2020
- PROW 2014-2020
- ------------------------
- KSOW 2007-2013
- PROW 2007-2013
- Leader
- ------------------------
- MIAS - Mazowiecki Instrument Aktywizacji Sołectw MAZOWSZE 2020
- Rozwój regionalny i lokalny
- Kultura i Turystyka
- Mazowiecki Szlak Tradycji
- Sieć Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsze
- Laur Marszałka Województwa Mazowieckiego
- Produkty regionalne i tradycyjne
- Konkursy
- ------------------------
- Rolnictwo -- Mazowsze. serce Polski (od 2018 r.)
- eKSpresOWy przegląd wydarzeń -- Z serca Polski (2017 r.)
- eKSpresOWy przegląd wydarzeń -- Kronika Mazowiecka (2011 - 2016)
- WIEŚci z Mazowsza (2012-2016)
- ------------------------
- Linki
- Polityka prywatności i plików cookies
Tradycje znane i nieznane
Wiosenne przebudzenie. Śpiew ptaków, szum wiatru, szmer strumienia. Nieporównywalny z niczym innym zapach budzącej się do życia przyrody… Nadchodzi Wielkanoc. To wyjątkowy czas, w którym symbolicznie splatają się obrzędy religijne, tradycja ludowa i świat przyrody.
Wyznawcy religii chrześcijańskiej świętują zmartwychwstanie Jezusa, przyroda budzi się do życia po zimowym uśpieniu, zaś tradycje ludowe utrwalają wydarzenia sprzed ponad 2 tys. lat. Warto obserwować te przeobrażenia, być świadkiem naturalnych przemian zachodzących w przyrodzie, odkrywać zapomniane tradycje i zwyczaje.
Świętom Wielkanocnym towarzyszy bogata obrzędowość, sięgająca czasów prasłowiańskich. Najstarsze wzmianki dotyczące Wielkanocy, zwanej dawniej Paschą, pochodzą z przełomu II i III w. Przez wiele lat prastare obyczaje pogańskie i praktyki magiczne przenikały się jeszcze z wierzeniami katolickimi. I choć zdecydowana większość już zanikła, to jednak część z nich w szczątkowym zakresie towarzyszy nam obecnie podczas celebrowania Świąt Wielkiej Nocy. Przenieśmy się zatem na chwilę do przeszłości i zobaczmy, jak to dawniej było.
Wapno, rózgi i pająki
Aby w pełni przeżyć święta, należało się do nich odpowiednio przygotować. Dlatego mieszkańcy wsi, wraz z nastaniem Wielkiego Postu, zupełnie zmieniali swoje nastawienie. Wszelkie czynności wykonywali z wielkim zaangażowaniem – Wielkanoc zapowiadała nadejście czegoś nowego, radosnego, czegoś, na co oczekiwano z niecierpliwością przez całą zimę. Wielki Post wypełniały przede wszystkim duchowe przygotowania. Był to czas modlitw, uczestniczenia w nabożeństwach i rekolekcjach, pora zadumy i pokuty. Gruntowne porządki: sprzątanie mieszkań, dekorowanie izb oraz porządkowanie gospodarstwa w połączeniu z budzącą się do życia przyrodą wprowadzały niepowtarzalną atmosferę. Chałupy bielono wapnem, by były czyste i świeże. Z wyjątkową starannością szorowano podłogi, a także wszelkie znajdujące się w izbach sprzęty. Wnętrza nabierały odświętnego charakteru dzięki wykonywanym ręcznie ozdobom i dekoracjom: papierowe kwiaty zdobiły obrazy i ołtarzyki, bibułkowe „pająki” podwieszano u sufitu, a wielkanocne „rózgi” umieszczano na lustrze. Ale to nie wszystko… Święta Wielkanocne poprzedzone były przygotowywaniem pokaźnej liczby potraw. Obfitość wielkanocnego stołu była ambicją każdej gospodyni.
Palmy lekiem
Wielki Tydzień otwierała Niedziela Palmowa, zwana także Kwietną lub Wierzbną – radosny dzień upamiętniający uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy. Udawano się wówczas do kościoła, z wykonanymi ręcznie palmami, które ksiądz święcił podczas mszy. Robiono je m.in. z gałązek wierzby z rozwiniętymi srebrzystymi pączkami, zwanymi powszechnie baziami bądź kotkami, a także gałązek borówek, bukszpanu i barwinka. Poświęcone palmy wkładano za obrazy religijne, by „chroniły domostwo przed wszelakim złem”. Wierzono także w lecznicze właściwości palem, dlatego połykano pączki bazi, by chronić się przed bólem gardła. Powszechnym obyczajem było też chłostanie się palmami – w ten sposób przekazywano ich dobroczynne właściwości.
Czas od Niedzieli Palmowej do świąt upływał na dalszych przygotowaniach, które – jak można się domyślić – nabierały coraz większej intensywności. W Wielki Piątek lub Wielką Sobotę kobiety, młodzież oraz dzieci spędzali czas głównie na malowaniu jajek. Ten najbardziej charakterystyczny atrybut Świąt Wielkanocnych jest zarazem symbolem miłości, pokoju, a także nowego życia. Tradycyjne pisanki niejednokrotnie były prawdziwymi dziełami sztuki ludowej. Powszechnie stosowanymi na Mazowszu technikami były malowanki, kraszanki, skrobanki czy pisanki. Najczęściej do malowania skorupek używano barwników naturalnych, nadających kolory od żółtego poprzez pomarańczowy, czerwony i zielony, aż do brązowego. By uzyskać takie barwy zanurzano jaja w wywarach z kory młodej jabłoni, kory dębowej, łupin cebuli, listków młodego żyta bądź jemioły. Najbardziej ambitni dekoratorzy przed zanurzeniem w barwniku wykonywali na skorupkach rozmaite wzory z roztopionego wosku albo wyskrobywali na pomalowanych jajach motywy geometryczne lub roślinne. Powszechnym sposobem było także oklejanie skorupek kolorową włóczką i rdzeniem sitowia, a także naklejanie kolorowych wycinanek lub gałganków. Pisanki służyły do ozdoby wielkanocnego stołu, do zabawy dla dzieci oraz jako prezenty. Przede wszystkim jednak misternie ozdobione pisanki były podstawą wielkanocnego koszyczka.
Ochrona przed chorobami i złem
Liczba produktów przeznaczonych do poświęcenia zwraca uwagę. Poza licznymi pisankami wielkanocnymi, kosz skrywał chleb, kiełbasę, ciasta, biały ser i masło. Pierwotnie święcenie pokarmów odbywało się w pachnących świeżością i wypiekami domach gospodarzy. Z czasem pokarmy zanoszono w jedno miejsce – w okolice kapliczki lub krzyża – bądź do chałupy jednego z mieszkańców, co znacznie ułatwiało pracę księdzu. Wodę przynoszono do poświęcenia w takiej ilości, by wystarczyła na cały rok podczas różnego rodzaju uroczystości: kolędy, błogosławienia pary młodej czy też pokropienia bydła wychodzącego pierwszy raz w sezonie na pastwisko. Jej poświęcenie miało chronić przed chorobami i zapewniać bezpieczeństwo. Zbiorowo święcono również ogień, co służyło oczyszczeniu domu z wszelkiego zła, a także zabezpieczeniu przed burzami i gradem.
Przed przybyciem księdza, kobiety z całej wsi ustawiały na ławach i stołkach kopańki, kosze i misy z jadłem. Jadło gospodyni, u której święcenie się odbywało, było eksponowane na stojącym pośrodku izby stole, ozdobionym palmami. W jednej z izb gromadzono potrawy przeznaczone do poświęcenia: szynki, kiełbasy, pasztety, baby, mazurki oraz pokaźną liczbę malowanych jaj. Honorowe miejsce zajmował krzyż. Chłopi głęboko wierzyli, że nic ze święconego nie może się zmarnować. Okruszyny ciast rozsiewano po ogrodzie, skorupki z jajek wynoszono na grządki, a kawałki chleba, sera czy kiełbasy dawano zwierzętom. Wielkosobotnie święcenie pokarmów stanowiło bardzo ważny moment wielkanocny i jednocześnie było wprowadzeniem do dalszego świętowania.
Wykup „z kogutkiem”
Obchody pierwszego dnia świąt rozpoczynała odprawiana o świcie msza święta, zwana rezurekcją, poprzedzona uroczystą procesją, której towarzyszyło bicie dzwonów i tarabanów. Po niej gospodarze spieszyli do domów, gdzie czekało już na nich śniadanie wielkanocne. Nadejście Wielkiej Niedzieli obligowało do pozostania w domu i spędzania czasu w gronie rodzinnym. Wśród najbardziej charakterystycznych potraw wielkanocnego stołu prym wiodły: jaja, pasztety, salcesony, biała kiełbasa, baleron oraz ciasta: baby i mazurki.
Wiele emocji wzbudzał obyczaj wzajemnego oblewania się wodą podczas Wielkanocnego Poniedziałku. W tym dniu być suchym po prostu nie wypadało. Wielki Poniedziałek był dniem składania wizyt sąsiadom i znajomym. Dziewczęta obchodziły domy z „gaikiem” – zieloną gałęzią ozdobioną kolorowymi wstążkami, śpiewały piosenki i składały życzenia świąteczne. Tymczasem chłopcy chodzili po wykupie „z kogutkiem”. Za wygłaszane świąteczne wierszyki czy skoczne przyśpiewki gospodynie wynagradzały dyngusiarzy produktami ze święconego: jajami, kiełbasą czy słodkimi bułkami, a nawet drobnymi pieniędzmi. Wraz z poniedziałkowymi odwiedzinami międzysąsiedzkimi dobiegał końca czas wielkanocnego ucztowania. Już od wtorku przyjezdni goście opuszczali gospodarzy, kończyło się ucztowanie i życie wracało do swego codziennego rytmu. Jedynie obfite zapasy żywności złożone w spiżarni przypominały o wielkanocnej uczcie i rodzinnym świętowaniu…
Nie ulega wątpliwości, że Wielkanoc na Mazowszu to szereg niezwykłych i pięknych tradycji. Nie wszystkie z nich przetrwały, zaledwie nieliczne towarzyszą nam współcześnie.
Agnieszka Jezierska-Chalicka
Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu