Województwo zachodniopomorskie Województwo pomorskie warminsko-mazurskie Województwo podlaskie Województwo lubuskie Województwo wielkopolskie kujawsko-pomorskie Województwo mazowieckie Województwo lodzkie Województwo lubelskie Województwo dolnośląskie Województwo opolskie Województwo świętokrzyskie Województwo śląskie Województwo małopolskie Województwo podkarpackie
Samorząd Województwa Mazowieckiego

Biuro Regionalne KSOW Województwa Mazowieckiego (wersja archiwalna)

English 
baner

  Znajdź KSOW na:

      

Zapusty czas zacząć!

21.01.2015

Nadszedł karnawał – czas zabaw, muzyki i ucztowania. Szczególnie hucznie okres ten obchodzono na wsiach, czego wspomnienie możemy znaleźć dziś w literaturze i sztuce. Wyjątkowo barwnie i realistycznie wiejskie zwyczaje opisał w „Chłopach” Władysław Reymont, którego rok obchodzimy właśnie na Mazowszu.

Nazwa „karnawał” pochodzi od włoskiego carne vale, czyli w dosłownym tłumaczeniu „pożegnanie mięsa”, nawiązujące do następującej potem wstrzemięźliwości narzucanej przez Wielki Post. Rozpoczęcie karnawału oficjalnie zaczyna się w dniu święta Trzech Króli, czyli 6 stycznia. Koniec wypada dzień przed Środą Popielcową – w tzw. ostatki. W dawnej Polsce czas zabaw nazywano „zapustami”, zaś ostatnie trzy dni karnawału to „mięsopust”.

Jeden z ambasadorów tureckiego sułtana Sulejmana II, który przebywał na dworze króla Zygmunta Starego, wróciwszy do Stambułu pisał o karnawale i środzie popielcowej, że „w pewnej porze roku chrześcijanie dostają wariacyi i dopiero jakiś proch sypany im potem w kościołach na głowy leczy takową”.

We wsiach było hucznie

W karnawale wiejskie karczmy rozbrzmiewały muzyką i śpiewem, co malowniczo opisuje nasz noblista w „Chłopach”: „A skrzypice wycinały siarczyście, zawodzący i niesły się piesneczką, jako ten żniwny wicher palącą, od której krew się w ogień przemieniała i serce grało weselem a mocą; basy zaś pobekiwały drygliwie do taktu, że same nogi niosły i trzaskały hołubce; flet zaś przegwizdywał i wabił kiej ten kos na zwiesnę, a taką lubością przejmował, tak serce otwierał, aż ciarki przechodziły, w głowie się mąciło, tchu brakowało, a zarazem chciało się płakać i śmiać, i krzykać, i tulić, i całować, i lecieć gdzieś we świat wszystek, w zapamiętanie – to i tańcowali tak ogniście, aż się karczma trzęsła i dygotały beczki z muzykantami. Z pięćdziesiąt par mieniło się w tym kole wielgachnym, taczającym się od ściany do ściany, rozśpiewanym, pijanym uciechą i taką mocą, że flachy się przewracały, lampy gasły, noc ich obejmowała i rozdrgany mrok, bo ino te głownie w kominie, rozżarzane wichurą pędu, sypały iskrami i buchały krwawym płomieniem, w którym ledwie majaczył zbity kłąb ludzki, wijący się dookoła taką gęstwą, że ani okiem uchwycił ni rozpoznał, gdzie chłop, gdzie kobieta! Kapoty wiewały górą kiej te skrzydła białe, wełniaki, wstążki, zapaski, rozpalone twarze, jarzące oczy, tupoty zapamiętale, śpiewki, pokrzyki, wszystko się wraz mieszało, kręciło w kółko kieby jedno wrzeciono, od którego bił ogromny wrzask i leciał przez wywarte do sieni drzwi w ośnieżoną, mroźną, zimową noc”.

W dużych miastach urządzano tzw. reduty. Nowy rodzaj zabaw upowszechnił się jednak już podczas panowania Augusta III Sasa. Na początku bawiono się dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki. Ponieważ ten rodzaj rozrywki cieszył się niebywałym powodzeniem – zwiększono liczbę zabaw do pięciu w tygodniu. W XVIII w. bale redutowe były już tak popularne, że organizowano je nie tylko dla elit, ale także dla pospólstwa. Wszystkich gości obowiązywała zasada noszenia masek. Tylko najznamienitsi mogli sobie pozwolić na ich zdjęcie, ale wtedy też musieli trzymać je w dłoniach, przypiąć do rękawa lub kapelusza.

Z kopyta kulig rwie

Nieodłącznym elementem polskiego karnawału był kulig. We wspomnieniach Ludwika Clermonta, sekretarza królowej Marysieńki Sobieskiej, znalazł się opis wspaniałej sanny ze stycznia 1695 r. „Zaproszone znakomite osoby zjechały się do pałacu Daniłowiczów, gdzie później biblioteka Załuskich była. O 3 z południa trębacze dali sygnał i cały orszak wyruszył jak następuje: 24 Tatarów konno ze służby królewicza Jakuba. Dziesięcioro sań po 4 koni jeden przed drugim, czyli jak zowią – szydłem: na każdych sankach inna muzyka, to jest: Żydzi z cymbałami, Ukraińcy z teorbanami, trębacze, fajfry, janczarowie zebrani z różnych dworów. Następowały sanie okryte perskimi kobiercami albo lampartami, sobolami i różnymi drogimi futrami (…), a w każdych saniach państwo, po kilka osób płci obojej, a około sań młodzież dworska konno. Takich ekwipażów było 107 (…). Na końcu były sanki w kształcie Pegaza; siedziało w nich 8 młodzieńców, którzy rozrzucali wiersze, ułożone przez Ustrzyckiego i Chróścińskiego. Zamykał tę paradę udział drabantów. Wszyscy goście zjechali naprzód do dworu Sapieżyńskiego, potem do wojewody Potockiego, do młodego księcia Lubomirskiego, do pana kasztelana lubelskiego i do Ujazdawa. Gdzie tylko przybyli, zaraz gospodarz oddał klucz od piwnicy, a gospodyni od spiżarni. Każdemu z gości wolno było do uczęstowania brać wszystko podług woli. Wszędzie grała kapela; tańczono chwilkę i ruszano dalej. Ostatni zajazd był do Wilanowa, gdzie oboje Królestwo Ichmość byli gościom radzi z całego serca, częstowano wszystkich, nawet służbę dworską, co trwało do późna. Cały orszak wracał przy pochodniach, których było 800”. Skromniej rozrywka wyglądała u drobnej szlachty, ale duch zabawy był ten sam. W „Encyklopedii Staropolskiej” Zygmunt Gloger zapisał: „Corocznie bowiem w zapusty, gdy sanna dopisała a młodzież nie była na wojnie, w każdej prawie okolicy czy powiecie urządzano kulig, który zastępował nieznane wówczas jeszcze zabawy karnawałowe miejskie. Młodzież, rej w okolicy wodząca, układała plan kuligu, a do narad tych należały skrycie i dziewczęta i młodsze mężatki rade zabawie. Rozpisywano kolej, skąd się kulig ma zacząć, jakim szlakiem do dworów i dworków zajeżdżać i, zebrawszy wszystkich, gdzie hulankę zakończyć. Wszystko to tak układano, aby zrobić niespodziankę poważnym ojcom i matronom bez wywoływania przygotowań kuchennych, bo wiedziano dobrze, że w każdym domu znajdzie się zawsze bigos, kiełbasa, barszcz i piwo. Starano się zaś bacznie, aby uboższemu szlachcicowi nie ubliżyć przez pominięcie jego domu lub hałasem nie podrażnić czyjej żałoby”.

Mazowiecki unikat

Zwyczajem wywodzącym się z XVIII w., który przetrwał do naszych czasów, jest widowisko zwane „ścięciem śmierci”, każdego roku inscenizowane w ostatki (zwane kusakami) w jednym tylko miejscu w Polsce – Jedlińsku (powiat radomski). W zapustny wtorek do Jedlińska dociera wiadomość, że śmierć – upiwszy się – zgubiła kosę w Tocznem (na łąkach nad rzeką Tymianką) i śpi pod Spaloną Groblą. Nowinę tę przyniósł Kanty, kościelny odźwierny. Mieszkańcy wyruszają na podmiejskie łąki, gdzie znajdują śmierć, mocno ją wiążą postronkami, a następnie w triumfalnym pochodzie prowadzą do miasta. Powiadomiony o złapaniu śmierci burmistrz wraz z ławnikami oczekuje na rynku miejskim przybycia niezwykłego orszaku. Rozpoczyna się rozprawa sądowa, podczas której gawiedź oskarża śmierć. Po wysłuchaniu oskarżeń sąd wydaje wyrok i wzywa kata. Kat zajmuje miejsce na placu, dobywa miecza i groźnie przemawia. Straszy karami tych, którzy postępować będą niezgodnie z prawem. Po skończonej mowie ścina śmierci głowę, z której sypie się popiół, a z fałd śmiertelnej koszuli wyskakuje czarny kot – wyobrażenie duszy. Po ścięciu na szafocie pojawia się anioł ostrzegający wszystkich, że śmierć nadal zbierać będzie swoje plony. Kat wkłada zwłoki śmierci na sanie, które ciągną dzieci i dorośli. Objechawszy osadę, sprawiają śmierci pogrzeb w karczmie – bawiąc się i tańcząc do północy. Dawniej obrządek ścięcia śmierci był niezwykle rozbudowany i różnił się od współczesnej inscenizacji. Obecnie widowisko odbywa się według wierszowanego XIX-wiecznego opisu autorstwa ks. Jana Kloczkowskiego.

Opracowała Agnieszka Bogucka, Wydział Komunikacji Zewnętrznej, Kancelaria Marszałka, UMWM


Portale regionalne
mapa
 
logo Unia Europejska
Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich:
Europa inwestująca w obszary wiejskie
logo PROW
logo FAPA    logo CDR
Mapa serwisu    |    copyright KSOW 2009