- KSOW 2014-2020
- PROW 2014-2020
- ------------------------
- KSOW 2007-2013
- PROW 2007-2013
- Leader
- ------------------------
- MIAS - Mazowiecki Instrument Aktywizacji Sołectw MAZOWSZE 2020
- Rozwój regionalny i lokalny
- Kultura i Turystyka
- Mazowiecki Szlak Tradycji
- Sieć Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsze
- Laur Marszałka Województwa Mazowieckiego
- Produkty regionalne i tradycyjne
- Konkursy
- ------------------------
- Rolnictwo -- Mazowsze. serce Polski (od 2018 r.)
- eKSpresOWy przegląd wydarzeń -- Z serca Polski (2017 r.)
- eKSpresOWy przegląd wydarzeń -- Kronika Mazowiecka (2011 - 2016)
- WIEŚci z Mazowsza (2012-2016)
- ------------------------
- Linki
- Polityka prywatności i plików cookies
Dokąd nogi poniosą?
Gdybyśmy przeprowadzili sondę, dokąd wybrać się na wakacje, odpowiedzi byłyby tak różne, jak rozmaite są potrzeby ludzi. Jedno jest pewne – odpocząć trzeba! I nie zawsze musi się to wiązać z dalekimi podróżami.
Często odwiedzamy miejsca, które polecają nam znajomi, wychodząc z założenia, że żaden informator czy strona internetowa nie dadzą tak rzetelnej wiedzy, jak opinia drugiego człowieka. Idąc tym tropem, postanowiliśmy sprawdzić, gdzie regenerują siły członkowie zarządu Mazowsza. W ich pracy bywa, że w ciągu jednego dnia przeprowadzają wiele spotkań, uczestniczą w kilku konferencjach, a do tego wciąż podejmują trudne i ważne dla regionu decyzje. W tym codziennym pędzie udało się ich zatrzymać i zapytać o godne polecenia miejsca wakacyjnego czy weekendowego wyjazdu.
Kultura z tradycją w tle
Wakacyjna propozycja marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika łączy w sobie tradycję z nowoczesnością, muzykę z malarstwem. Do tego jeszcze smakowita kuchnia i rodzinnie spędzony czas.
– Gdybym powiedział, że to wszystko można znaleźć, odwiedzając mazowieckie muzea, to pewnie spotkałbym się z niedowierzaniem albo zaskoczeniem. Jednak to możliwe. Najlepiej znamy i najbliższe są nam te okolice, z których pochodzimy. W moim przypadku są to miejscowości położone niedaleko Płocka, dlatego, jeśli chodzi o Mazowsze, to właśnie tu najczęściej spędzam urlop. Mam ogromny sentyment do tego, co bliskie człowiekowi – domu i tradycji, dlatego z chęcią odwiedzam Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu. Spacerując po skansenie od domu do domu, można nie tylko zrelaksować się. To również szansa obcowania z przeszłością, która dotyczy nas – mieszkańców Mazowsza. Przygotowane z najdrobniejszymi szczegółami chałupy otoczone warzywnymi i kwiatowymi ogródkami sprawiają wrażenie, jakby czas na chwilę się zatrzymał. Jest tu również piękny drewniany kościół z Drążdżewa i kolekcja rzeźby ludowej. Ta różnorodność zabudowy skansenu sprawia, że otoczenie staje się bardzo wiarygodne. Podczas rodzinnych wypraw nigdy się nie nudziliśmy, ponieważ każde z nas zwracało uwagę na inny element. To bardzo miłe, gdy później można się dzielić swoimi wrażeniami. Zwiedzanie w plenerze bywa jednak nie tylko emocjonujące, ale również wyczerpujące, dlatego nie można przegapić tutejszej karczmy, której potrawy sprawiają, że nabiera się sił do dalszej podróży. Niepowtarzalnym miejscem, w którym również można przenieść się w czasie, jest Opinogóra i tamtejsze Muzeum Romantyzmu. To świetna propozycja dla tych, którzy lubią neogotyckie zabytki. Znajdą tu pałacyk z XIX w., a także dwór i oficynę. Wszystko to w otoczeniu pięknego 22-hektarowego parku krajobrazowego w stylu angielskim. Muzeum na pewno zainteresuje również kolekcjonerów historycznych ciekawostek. To właśnie tu można zobaczyć m.in. teczkę Napoleona zabraną przez Kozaków podczas przeprawy przez Berezynę, a także zwiedzić kościół z kryptą grobową, w której pochowany jest Zygmunt Krasiński – jeden z trzech wieszczów, największych poetów polskiego romantyzmu. Warto również zajrzeć do Europejskiego Centrum Artystycznego w Sannikach – miejsca związanego z życiem i twórczością Fryderyka Chopina. To propozycja dla tych, którzy odpoczywają przy dźwiękach muzyki i podczas spacerów. Przy udziale środków unijnych, 17 mln zł, udało się zrewitalizować tamtejszy zespół pałacowo-parkowy. Gdy do tego zestawu atrakcji dodamy jeszcze Muzeum Mazowieckie w Płocku ze sztuką secesyjną, Dalekiego Wschodu i okresu Młodej Polski, to można powiedzieć, że odbyliśmy podróż w czasie i przestrzeni.
Odkrywając tajemnice
Wakacyjne miejsce na Mazowszu, które wicemarszałek Wiesław Raboszuk chciałby polecić innym to Korczew – miejscowość położona we wschodniej części województwa, w pobliżu której mieszkał jako dziecko.
– Po przeprowadzce w okolice Warszawy wracałem w rodzinne strony razem z rodzicami najczęściej podczas świąt i wakacji. Jak to dziecko, każdego roku z niecierpliwością wyczekiwałem tego momentu, gdy skończy się nauka w szkole i znowu będę mógł beztrosko odkrywać tajemnice okolicznych miejscowości. Szczególnie intrygował mnie zniszczony Pałac w Korczewie i sekrety, które w sobie skrywał. Ciekawość podsycały opowieści mojego dziadka o latach świetności tego miejsca: o wnętrzach pełnych przepychu, posadzkach wyłożonych mozaikami oraz ścianach udekorowanych malowidłami i trofeami myśliwskimi. W końcu wybrałem się, by zobaczyć pałac wybudowany w XVIII w. i 35-hektarowy park, który go otaczał. Historia nie była łaskawa dla tego miejsca. Kolejne wojny światowe dokonywały jego zniszczeń, ale największej dewastacji został poddany w czasach powojennych, kiedy to przeszedł w ręce GS-u w Korczewie. W pałacu zaadaptowano miejsca na sklepy, magazyn nawozów sztucznych oraz mieszkania. Natomiast teren parku i ruiny pozostałych budynków były doskonałym miejscem do zabaw dla mnie i moich kolegów. Najbardziej fascynował nas kamień położony niedaleko źródełka zwany „Menhirem”, który, według legend opowiadanych przez mojego dziadka, związany był z pogańskim kultem słońca, a jego dotknięcie gwarantowało szczęście. Swoim kształtem przypominał pień drzewa i zawsze wydawało mi się, że emituje ciepłe promieniowanie. Innym obiektem, który obraliśmy sobie na świetne miejsce do zabaw, były ruiny „Syberii” – tak nazywany był pałac letni wybudowany na miejscu starego zamku obronnego. Wspólnie z kolegami przeczesywaliśmy teren w poszukiwaniu lochów i tunelu. Podobno miał prowadzić do podziemi obronnej twierdzy Jaćwingów w Drohiczynie. Za każdym razem, gdy odwiedzaliśmy to miejsce, wierzyliśmy, że w końcu odnajdziemy drogę do lochów. Mieliśmy też jeszcze jedną tradycję. W trakcie wypraw do Korczewa zawsze orzeźwialiśmy się wodą ze studni z figurą św. Jana Nepomucena, która stoi tam do dzisiaj. Obecnie bardzo chętnie wracam do Korczewa i tym razem to ja staram się opowiadać ciekawostki moim dzieciom. Chociaż miejsce zmieniło się nie do poznania – obiekty zostały odbudowane, park zyskał nowe oblicze – to jedno nadal jest tu niezmienne: tajemniczość. Historie przekazywane między ludźmi, jak ta o białej damie krążącej między murami pałacu, kamieniu przynoszącym szczęście czy nieodkrytych podziemiach sprawiają, że chce się tam wracać. Pałac już nie jest ruiną, przeszedł w ręce prawowitych właścicieli, którzy sukcesywnie dbają o jego rewitalizację. Każdego roku odbywają się tu imprezy plenerowe, jak np.: „Zielony Korczew”. Chętnie w nich uczestniczę. W tym roku, 3 sierpnia, odbędzie się kolejna edycja, a to wspaniała okazja do poznania pałacu nazywanego „Perłą Podlasia”.
Z rodziną i blisko natury
Dla wicemarszałka Leszka Ruszczyka wakacyjny urlop to okres, gdy – jak sam przyznaje – wreszcie spędza więcej czasu z rodziną.
– Mogę zaplanować z najbliższymi wycieczkę do miejsc, w których obcujemy z naturą. Na co dzień nam tego brakuje. Praca, dom, szkoła – każdy dzień toczy się dookoła obowiązków, a w wakacje staramy się, żeby było inaczej. Bardzo lubię odwiedzać Kozienicki Park Krajobrazowy. Można nie tylko wybrać się tam na spacer, ale również aktywnie wypocząć, np.: zabierając rodzinę na przejażdżkę rowerową. Dzięki trasom zróżnicowanym pod względem trudności, każdy znajdzie ścieżkę dopasowaną do swoich warunków kondycyjnych. Na początek na przykład trasa o długości około 10 km, potem można zwiększyć dystans nawet do 50 km. To ciekawa propozycja – jednocześnie mamy kontakt z przyrodą i odwiedzamy okoliczne miejscowości: Kozienice, Garbatkę-Letnisko, Pionki, Czarnolas czy Policzną. Znam dość dobrze Puszczę Kozienicką – jako dziecko przyjeżdżałem tu na kolonie, które były organizowane przez zakłady metalowe – miejsce pracy mojego taty. Całą grupą mieszkaliśmy w szkole, która na czas wakacji zamieniała się w ośrodek letniskowy. Ogromną frajdą było wymyślanie przez kilkanaście dni najróżniejszych zabaw. Zawsze potrafiliśmy zrobić coś z niczego! Ze znalezionej kory strugaliśmy łódki ku wielkiemu zaskoczeniu, ale i radości naszych koleżanek. Teraz, po latach, gdy odwiedzam te strony, też widzę uśmiech – na twarzach żony i córki i jest mi bardzo miło, że lubią tę okolicę, tak jak ja. Bywa, że zamiast do lasu wybieramy się, by zwiedzać okoliczne zabytki. Szczególnie polecam zamek w Iłży, który powstał w XIV w., za czasów króla Kazimierza Wielkiego. Chociaż historyczne zawieruchy – potop szwedzki, rozbiory Polski i obie wojny światowe – zostawiły na nim swój ślad, to do dzisiaj zachowały się ruiny, które można zobaczyć. Mieliśmy okazję być tam na jednym z pokazów rycerskich. Mieszkańcom Iłży bliskie są, oprócz tego typu inscenizacji, także imprezy promujące wyroby rzemieślnicze miejscowych twórców, jak np.: Jarmark Sztuki Ludowej, który w tym roku odbędzie się 10 sierpnia. Stąd niedaleko już do Szydłowca i do kolejnych zabytków, więc czasami przedłużamy sobie wycieczkę i do Radomia wracamy właśnie przez tę miejscowość. Warto tu zajrzeć, żeby zobaczyć, jak miasto się zmienia dzięki unijnym dotacjom, których wartość to ponad 26 mln zł. Przeznaczone zostały m.in. na renowację szydłowieckiego zamku z XV w., miejskiego ratusza, modernizację placu Rynku Wielkiego i skweru. Choć prace remontowe jeszcze trwają i na ostateczne wyniki trzeba poczekać, pierwsze efekty już widać.
Poznając na nowo
Członek zarządu województwa mazowieckiego Elżbieta Lanc zaplanowała kilka weekendowych podróży po Mazowszu.
– Pochodzę ze wschodniej części regionu, dlatego te tereny są mi dobrze znane. Tym razem chciałabym odwiedzić inne zakątki województwa – Ciechanów, Radom, Płock – trochę na nowo odkryć te miejsca, spojrzeć na nie z perspektywy turysty. Na jednodniowy urlop udało mi się wyjechać już w czerwcu. Postanowiłam wybrać się w plener w niedalekie okolice. Gdy wyruszam na wycieczkę, nawet krótką, zachwyca mnie przyroda często jeszcze nienaruszona przez człowieka – lasy, rzeczki przepływające przez pola i łąki. W miastach zwracam uwagę na odrestaurowane zabytki. To świadectwa naszej historii, dlatego warto o nie dbać. Przyznam też, że wygląd współczesnych wsi i miast potrafi mnie zaskoczyć. To zupełnie inne miejscowości niż 20 lat temu. Na każdym kroku widać przemiany, pasję i zaangażowanie inicjatorów wydarzeń społeczno-kulturalnych. W te wakacje z pewnością będę zaglądać do Węgrowa – niezwykłego miejsca nad malowniczym Liwcem. Na niepozornym rynku zwiedzić można monumentalny kościół farny Najświętszej Marii Panny z barokową fasadą, którego wnętrze zachwyca freskami. Dla aktywnych dodatkową atrakcją może tu być spływ kajakowy. Bardzo wiele jest w Węgrowie ukwieconych domów i sennych uliczek. Czas płynie tu wolniej. Taka atmosfera powoduje, że już sam spacer jest dla mnie odpoczynkiem. Lubię czuć klimat takich przytulnych miejsc, przyglądać się, jak się zmieniają, jak pięknieją. Chciałabym tutaj zajrzeć podczas Dni Węgrowa – 9 albo 10 sierpnia, by zobaczyć czym zaskoczą nas mieszkańcy. Natomiast tym, którym bliskie są polskie tradycje, polecam na zakończenie letniego sezonu – 14 września, jedną z ostatnich wakacyjnych imprez – Mazowieckie Święto Chleba, czyli węgrowskie dożynki.
Na rowerze, kajakiem, piechotą
Członek zarządu województwa mazowieckiego Janina Ewa Orzełowska aktywnie spędza wolny czas.
– Jako rodowita siedlczanka zawsze z przyjemnością zwiedzam wschodnią część Mazowsza. Wybieram aktywny wypoczynek – wycieczki rowerowe albo kajakowe spływy Bugiem. Trasę spływu zaczynam w okolicach Serpelic. Niskie brzegi to środowisko życia licznych zwierząt: bobrów, czapli siwej, bociana czarnego czy puchacza. Ciągnące się kilometrami lasy, do tego niezwykły urok położonych wzdłuż Bugu wiosek, kryte strzechą chałupy, urokliwe wiatraki, małe drewniane kościółki i cerkwie to krajobraz, który uspokaja i odpręża. Podczas takiej podróży zawsze zatrzymuję się w położonych naprzeciw siebie gminach – Korczewie i Drohiczynie. Stąd jeżdżę ścieżką rowerową do korczewskiego pałacu otoczonego zabytkowym parkiem – z jego dawną właścicielką – Joanną Kuczyńską korespondował Cyprian Kamil Norwid. To jednak nie wszystkie anegdoty związane z tym niezwykłym zabytkiem. Żeby dowiedzieć się więcej, warto tam się wybrać i samemu je odkrywać. Czasem mam ochotę popłynąć dalej. Przesiadam się na prom, kursujący między Bużyskami a Drohiczynem, który był jednym z czterech grodów koronacyjnych w Polsce. Z zamkowej wieży rozciąga się tu piękny widok na miasto i górujące nad nim słynne wieże kościołów i dachy klasztorów. Niedaleko stąd, 50 km na zachód, w Liwie jest zamek książąt – jeden z najcenniejszych zabytków Mazowsza. To dość nietypowa budowla, bo powstała na niewielkim wniesieniu wśród bagien. Co roku, w sierpniu odbywa się tu turniej rycerski o pierścień księżnej Anny. Tegoroczne walki zaplanowano na 16 sierpnia. Z Liwu można dotrzeć do Węgrowa, by zobaczyć w zakrystii kościoła farnego „Lustro Twardowskiego”, w którym mag, według podań, miał wywoływać ducha Barbary Radziwiłłówny. Dalej moja wycieczka wiedzie przez wieś Jarnice i na południe do Suchej, gdzie jest skansen – Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego. Polecam tę trasę. W zależności od tego czy ma się ochotę na kontakt z naturą, sport, czy zwiedzanie historycznych miejsc, można ciekawie ułożyć sobie plan podróży.
Do pobrania: Dokąd nogi poniosą? (wersja .pdf)
Autor: Katarzyna Klepaczewska, Wydział Zarządu, Departament Organizacji, UMWM